Cóż może być ważniejszego niż miłość? Zapewne nic. Nie powinno więc dziwić, że już od najmłodszych lat chłoniemy z zainteresowaniem filmy opowiadające o wielkim uczuciu. Które z nich są najładniejsze? Jakie miłosne historie dostarczą najmłodszym równie dużo frajdy co dorosłym?
Aladyn
Tak jest, moi drodzy. Tym, którym „Aladyn” kojarzy się przede wszystkim z Dżinem, sypiącym jak z rękawa szalonymi dowcipami i nawiązaniami do popkultury (tak, „Shrek” wcale tego patentu nie wynalazł), przypominam: ten film to nie tylko dużo śmiechu. To również, a może przede wszystkim, piękna miłosna historia.
Tak, dobrze to znamy – ona z wyższych sfer, on ze społecznych nizin. Niby banał, ale jednak ten klasyczny motyw wciąż przewija się w sztuce, również filmowej (a słynny „Titanic” to o czym niby był?). Lubimy najwyraźniej takie bajki o przezwyciężaniu tego typu międzyludzkich przepaści i to już od dziecka. Miłość Aladyna i Dżasminy to kolejny z takich wątków, pokazujących nam, że miłość przezwycięża wszystkie przeszkody.
No i z jakim wdziękiem i uczuciem to jest zrobione! Już od pierwszego spotkania tych dwojga na bazarze tworzą iście uroczą parę, ale ukoronowaniem wszystkiego jest oczywiście lot na dywanie przy akompaniamencie piosenki „A whole new world” (nagrodzonej Oscarem jak najbardziej słusznie). Trudno o coś bardziej romantycznego.
Pocahontas
Miłość dwojga ludzi pochodzących z odmiennych, zwaśnionych światów, to klasyczny motyw o naprawdę długiej historii. Przecież już „Romeo i Julia” opiera się na czymś w tym stylu. A i najbardziej kasowy film w historii kina, „Avatar”, bazuje właśnie na tym schemacie. Do tego stopnia, że wielu określało go jako „Pocahontas” w kosmosie.
Otóż to, „Pocahontas”! Właśnie to otrzymujemy, kiedy Julia jest indiańską księżniczką, a Romeo angielskim kolonizatorem. Oczywiście początkowo są wobec siebie nieufni, ale z czasem rodzi się między nimi wzajemne zrozumienie i wreszcie, rzecz jasna, miłość. Miłość ponad podziałami, zasypująca dzielące Anglików i Indian przepaści.
Zaczarowana
Księżniczka z disnejowskiej bajki trafia do prawdziwego świata i napotyka na swej drodze pewnego prawnika. Jednego z tych trzeźwo myślących, twardo stąpających po ziemi, w których życiu nie ma miejsca na marzenia czy porywy uczuć. Okazuje się jednak, że radosna, otwarta na ludzi i wiecznie chodząca z głową w chmurach księżniczka Gisele potrafi wydobyć z niego to, co najlepsze. Sam film zaś pokazuje nam, że nawet w dzisiejszym prozaicznym świecie, tak naprawdę wciąż tkwią w nas marzenia o iście bajkowej miłości, a co ważniejsze – że można je spełnić.
Zaplątani
Film oparty na baśni o Roszpunce jest najlepszym przykładem na to, że disnejowskie wzorce miłosnych historii z filmów z zeszłego stulecia można z powodzeniem przeszczepić na grunt dzisiejszego kina. Wprawdzie animacja jest komputerowa, a humor zdecydowanie bardziej współczesny, ale historia uczucia między więzioną w wieży księżniczką a zawadiackim złodziejaszkiem ma w sobie nadal to klasyczne piękno.
Anastazja
Żeby nie było, że tu tylko tak disnejowsko! O nie, wytwórnia Disneya bynajmniej nie ma monopolu na ładne miłosne opowieści, które można obejrzeć wraz z dzieckiem. „Anastazja” to film, który wyprodukowała wytwórnia 20th Century Fox, a jego autorem jest Don Bluth, reżyser stojący między innymi za „Wszystkie psy idą do Nieba”. Tutaj przedstawił historię zaginionej rosyjskiej księżniczki, ostatniej z rodu Romanowów.
Mamy tu więc motywy jak najbardziej historyczne, ale nie powinniśmy się spodziewać wiernego odwzorowania historii. Wystarczy wspomnieć, że Rasputin jest tu czarownikiem z prawdziwego zdarzenia, złym do szpiku kości, i ma gadającego nietoperza. Taak… No cóż, nie będziemy się czepiać. W końcu wspomniana już tu „Pocahontas” również bardzo swobodnie podchodziła do historycznych faktów (z dużą dozą prawdopodobieństwa można uznać, że prawdziwa Pocahontas nie rozmawiała z drzewami).
A co z tą miłością? Ano Anastazja spotyka tu Dymitra, oszusta, który zajmuje się szkoleniem młodych dziewcząt, by udawały właśnie dziedziczkę carskiego tronu. Relacje tych dwojga bardzo dobrze się ogląda, zwłaszcza, że początkowo są do siebie nastawieni raczej niechętnie, więc zamiast miłosnych wzdychań i wyznań, oglądamy słowne przepychanki i wzajemne docinki. Trzeba przyznać, że oboje zresztą stanowią wyraziste postacie z krwi i kości, w czym wyraźnie górują nad bohaterami wielu filmów Disneya (w których zwykle postacie poboczne są dużo barwniejsze od głównych bohaterów).
1 komentarz
Trzeba przyznać, że niektóre filmy tworzone z myślą o dzieciach potrafią lepiej przedstawić uczucia i romantyzm niż „dorosłe” kino.